Sam nie wiem jak ocenić ten film. Gdy obejrzałem zwiastun, najarałem się strasznie i przeczytałem książkę. Troszkę niebo a ziemia. Jeśli miałbym ocenić sam film, to dość przyjemnie się go ogląda, jedynie końcówka strasznie pogmatwana i wszystko dzieje się bardzo szybko.
Książka o niebo lepsza. Czytało się ją szybko i miło. Szkoda, że są tak bardzo pozmieniane niektóre wątki, a niektórych nawet brak, jak i samo zakończenie rozczarowuje. Niestety, jako że książka jest świetna, nie mogę dać więcej niż 6.
A jak z postaciami Emmy i Olive? Zamienili ich moce, a tą władającą ogniem odsunęli zupełnie na trzeci plan?
Tak, są zamienione. Nie chciałbym spojlerować ale to co się stało między Olive a inną postacią lekko mnie zszokowało. Ogólnie dużo fajnych wydarzeń pominiętych, dość szybko jest przedstawiona cała historia. Nawet musieli jabłko gnijące podmienić na głupi kwiat....
Muszę stanąć w obronie twórców filmu. Nie da się przenieść książki na ekran kropka w kropkę. Trzeba się liczyć z tym że niektóre wątki będą zmienione, a niektóre pominięte, z prostej przyczyny, twórcy nie mieliby czasu tego pokazać, albo w pełni rozwinąć. Dla przykładu chciałbym podać podobną sytuację z trzecią częścią Władcy Pierścieni. Film ten trwał trzy i pół godzin mimo tego, że została z niego wycięta połowa materiału źródłowego i teraz powiedzcie mi czy jakby przenieśli na ekran 100% materiału źródłowego, to czy ktoś wytrzymałby w kinie koło siedmiu godzin. Tutaj sytuacja jest podobna, twórcy mieli ramy czasowe i musieli tak złożyć film by miał w ogóle jakikolwiek sens, natomiast niewykorzystane wątki zawsze mogą pojawić się w części drugiej jak takowa powstanie.
Tylko, że tutaj książką miała naprawdę niewiele rzeczy, któe trzeba byłoby zmienić.
Zmiana mocy dziewczyn była kompletnie niepotrzebna i służyła jedynie temu, żeby dopisane zakończenie (które jest przyspieszone w stosunku do reszty filmu i czuć to diabelnie) miało jakąkolwiek racje bytu (a i tak jest to coś co jest cholernie naciagane).
Zła postać Samuela L. Jacksona jest przeszarżowana i zwyczajnie niewiarygodna, nawet jak na standardy kina dla dzieci. W książce nie było jednej centralnie złej postaci, ale sama kreacja wszystkich osób była zdecydowanie bardziej ciekawa i wiarygodna.
Bardzo duży zawód, bo po Burtonie spodziewałem się ciekawej wizji, a rzeczy z ksiazki zostaly uproszczone i wypruto z nich jakikolwiek suspens. Mamy seryjnie rzucane informacje dla samego faktu ich istnienia, a z czesci z nich bohater nie krozysta, nie widac zeby myslal i skladal fakty w jakikolwiek sposob.
Tak to jest jak się wpycha całą trylogię w dwugodzinny film :/ Gdybym może nie czytała książek to bym to kupiła, niestety znając historię, mocno się rozczarowałam filmem i wcale nie oczekiwałam że historia zostanie przedstawiona kropka w kropkę :/ Za dużo rzeczy pozmienianych, za dużo pominiętych.
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.
Początek filmu jest ciekawy i idzie dobrym tępem, powoli poznaje się mieszkańców domu i ich historię, wprowadzony jest wątek głupiego ojca który interesuje sie tylko meczami, a potem nagle ten watek znika i w ostatanich 40 minutach film tak przyspiesza, ze nagle znajdujemy sie na statku, potem na molo i już jest koniec i człowiek nawet nie wie kiedy i dlaczego?
A co z ojcem, co z ich relacją? Po co w tym filmie polowa postaci, nawet sama pani peregrine na nic sie tam przydala....