Film nieprzekonujący przede wszystkim ze względu na motywacyjne aspekty działań głównej bohaterki. Rozumiem i docierają do mnie słowa przez nią wypowiadane, ale ani przez chwilę w nie nie wierzę. Jest to obraz zakochanej młodej kobiety, która dała się wmanipulować w coś, czego nie do końca rozumiała. A później to było tylko dopasowywanie ideologii do faktów. Nie wiem i z tego filmu naprawdę nie dowiedziałam się, jak to było naprawdę, ale to co obejrzałam było kompletnie niewiarygodne. Szkoda takiej aktorki jak Judi Dench do tak marnego filmu.
Obejrzałam ten film dopiero teraz i na świeżo mogę napisać , że film wcale nie jest taki zły. Widać, że została wmanewrowana i wykorzystana przez rzekomych przyjaciół. Była młoda i zakochana i jak sama przyznała nie rozumiała o co toczy się stawka. Chodziła na spotkania lewicowe, ale taka była wtedy moda ( tak zeznała). Przecież w dzisiejszych czasach też są różne organizacje studenckie a młodzież uczęszcza na nie czasami nie do końca rozumiejąc po co. Ja byłam pod wrażeniem pięknej miłości ,którą znalazła później i właściwego mężczyzny ,który poświęcił dla niej wiele. I to był prawdziwe ! A faktów nie zmienimy.
Oczywiście, zgadzam się. Została wmanipulowana. Ale wraz z nabywaniem dojrzałości i wiedzy o świecie mogła nieco zweryfikować ocenę swoich działań. Wielu ludzi robiących w młodości różne dwuznacznie moralnie rzeczy może powiedzieć - nie rozumiałem, byłem głupi, nie pomyślałem, nie przewidziałem konsekwencji. I na dodatek to wszystko prawda. Ale jest czas na skontaktowanie się z rozumem po wielu latach. A u niej tego nie widziałam.
Podczas jej przesłuchania odniosłam wrażenie ,że jednak żałuje tego co zrobiła. Wyraźnie widać, że wstydzi się o tym mówić przy swoim synie. A ponadto przecież chciała się przyznać i opowiedzieć co zrobiła kiedy aresztowali jej szefa zakochanego w niej profesora. Może jesteś zbyt surowa w swoich sądach , postaw się na jej miejscu co ty byś zrobiła. Ona ciągle była wykorzystywana przez innych ludzi tylko dlatego, że pracowała przy bombie. To przykre.
Pewnie masz rację - dość surowo oceniam ten film. Oglądałam go parę miesięcy temu, może taki miałam nastrój? Czasami to stan emocjonalny, w jakim jesteśmy na "tu i teraz" determinuje naszą interpretację i odbiór rzeczywistości, także filmu. Przyjmuję Twoje argumenty i pozdrawiam:))
koleżanki moim zdaniem ona nadal uważała po tylu latach że zrobiła dobrze - że jej decyzje ocaliły świat przed wojną nuklearną. Film podziwiam z uwagi na to że jest to prawda z minimalnymi zmianami w fabule. Życie pisze najlepsze scenariusze. Liczę na film o Krystynie Skarbek w najbliższych latach...